Wiem, jak to jest i naprawdę Cię rozumiem. Wiesz, ja kiedyś też szukałam odpowiedzi wszędzie – w książkach, warsztatach, poradach „mądrzejszych”. Wciąż pytałam: „co powinnam?”, „czy na pewno dobrze robię?”, „czy mogę temu zaufać?”, „czy ja to dobrze rozumiem”.
Ale im więcej wiedzy zdobywałam, tym bardziej czułam się zagubiona. Dopiero kiedy nauczyłam się słuchać siebie, a nie wszystkich dookoła – coś naprawdę się zmieniło. Poczułam większy spokój w sobie, pewność siebie i zaufanie do tego co robię.
Podobnie widzę to u wielu moich klientów. Zamiast słuchać swojego ciała, emocji i intuicji – ciągle analizują, „rozkminiają”, pytają innych. W efekcie… robią wszystko, tylko nie zawsze to, co naprawdę im służy.
A potem mówią: „Ja chyba nie mam intuicji” albo „Ja nie wiem, czego chcę” i zadają sobie te same pytania, które ja zadawałam sobie. Ale to nieprawda.
To nie tak, że nie masz dostępu do odpowiedzi. Że nie możesz sobie ufać, że robisz źle. Po prostu nikt Cię nie nauczył, jak się z nimi skontaktować.
I tu właśnie wchodzi ten proces – prosty, czuły, skuteczny.
Nie chodzi o to, żeby znać wszystkie techniki świata. Nie chodzi też o to, żeby pytać wahadełka o każdy drobiazg. Chodzi o to, żeby nauczyć się rozpoznawać, co naprawdę z Tobą rezonuje, co jest Twoje, co daje spokój, a co go zabiera.